image

Było dużo sportu w ten weekend, ale oczywiście w telewizji. Tak jak każdy szanujący się 'sportowiec’ zasiadłem przed telewizorem/komputerem żeby obejrzeć rugby, piłkę nożną i boks.

Zaczęło się już piątek rano, muszę się przyznać, że śledziłem tę relację będąc w pracy, od ceremonii otwarcia Mistrzostw Świata w Rugby w Nowej Zelandii. Piękna ceremonia, niezbyt długa, ukazująca różnorodność kultur w kraju zamieszkanym przez ptaka kiwi i tego jak ważne dla mieszkańców jest rugby. Chwilę po zakończeniu ceremonii otwarcia pierwszy mecz, dwa zespołu, które tańczą tańce wojenne przed gra, Tongo i Nowa Zeladnia. Zespół 'All Blacks wygrał, podobnie jak inne faworyzowane zespoły, które grały w ten weekend. Wygrała drużyna Australii, RPA, Irlandii, Francji, lecz nie wsystkoe zespoły zachwyciły formą. Niestety w tym gronie był również nasz zespół. Co prawda pokonaliśmy zespół ze Stanów Zjednoczonych, ale nie było zwycięstwo przekonujące. Z taką formą to możmy mieć problem z pokonaniem zespoły włoskiego, z którym będziemy pewnie bić się o drugą lokatę w grupie. Cóż, w przyszły weekend duży sprawdzian przed zaspołem z Irlandii, gramy z Australią, faworytem naszej grupy.

Po porannym oglądaniu rugby można się było przerzucić na Premier League. Manchester United nie zawiódł znów. 0-5 na wyjeździe przeciwko Boltonowi, ale najprawdopodobniej Manchester stracił jednego z młodych pomocników. Było podejrzenie, że Tom Cleverley może mieć złamaną jedną z kości w stopie po ataku jednego z zawodników Boltonu. Dziś okazało się, że to uszkodzenie wiązadeł w stopie, więc nie jest aż tak źle przewidywano. Cztery tygodnie przerwy dla młodego zawodnika. Arsenal chyba się już podniósł po porażce 8-2 z Mancheesterem United w ostatniej kolejce. Tym razem wygrał 1-0 ze Swansea, Manchester City nie zwalnia tempa 3-0 z Wigan u siebie, Chelsea również wygrywa z Sunderlandem 2-1 na wyjeździe. Cóż, zespołu z Manchesteru jeszcze nie straciły punktów w lidze i z 12 zajmują pierwsze dwa miejsca w lidze.

Ostatnią sportową był pojedynek bokserski Kliczko – Adamek. Wszyscy niezależni eksperci wskazywali jako zwycięzcę pięściarza z Ukrainy. I mięli oni rację, Adamek poniósł klęskę. Nawet przez chwilę Adamek nie był w stanie zagrozić Kliczce podczas tego pojedynku. Polak był liczony raz, chociaż powinnien być dwa. Wstał, wytrzymał jeszcze kilka rund. Nos miał rozbity, opuchniętą twarz. Dotrwał do dziesiątej rundy. Wtedy po po kilku groźnych uderzeniach, które wyprowadził Kliczko Adamek się zachwiał, wyraźnie był zamroczony. Kolejne kilka sekund rundy, znów zmasowane ataki Ukraińca i sędzua przerywa bardzo nierówny pojedynek. „Adamek ma serce do walki, ale niekoniecznie do walk w tej kategorii wagowej” tak wypowiadał się Kliczko po walce. Na jego twarzy nie było żadych oznak dziesięciorundowej walki, którą przed chwilą zakończył, nawet zmęczenia. Natomiast Adamek miał strasznie opuchniętą i obitą twarz. W czasie konferencji tylko przeprosił kibiców i pogratulował letszemu pieściarzowi. Chyba nikt nie jest w stanie zagrozić braciom Kliczko. Są oni, a później duża przepaść i reszta zawodników. Ale kiedyć będą musięli zakończyć karierę, a wtedy kto wie…