wpid-2011-07-07-08.11.54.jpgWyobraźcie sobie taką sytuację:

Jesteśmy z Bożenka na przedmieściach Dublina. Jest niedziela, właśnie wychodzimy ze sklepu z polskimi artykułami, gdy podchodzi do nas młody Irlanczyk. Na oko koło 25 lat, widać wyraźnie, że nieźle zaimprezował poprzedniego dnia. Ma kaca. Przyznaje się do tego już na samym początku rozmowy, a później dodaje, że… jest z Naas (trochę ponad 30km od miejsca, w którym go spotkaliśmy), że imprezował wczoraj z kolegami, gdzieś niedaleko i że zasnął podczas imprezy a koledzy pojechali do domu, a teraz nie ma jak wrócić. Pomyśleliśmy o tym, że mógłby sobie kupić bilet na pociąg czy autobus, ale to nie było takie proste. Gdy spał podczas imprezy ktoś go okradł z pieniędzy i dokumentów (miejmy nadzieję, że to koledzy, którzy go zostawili zrobili mu taki numer), a teraz nie ma 4€ na to żeby kupić sobie bilet na pocięg do Naas. Chłopak był tak zdesperowany, że nawet chciał nam sprzedać swoją bardzo starą komórke za 4€ tylko żeby mieć pienądze na powrót.

Co Wy byście zrobili w atakiej sytuacji? Dla wyjaśnienia. Nie mieliśmy przy sobie żadnych drobnych (może 70 centów).