image

I mamy pierwszą niespodziankę na Mistrzostwach Świata i jednocześnie bardzo dobrą wiadomość dla irlandzkich kibiców. Nasza drużyna po wspaniałej walce pokonała wczoraj faworyzowaną ekipę Australii.
Po fatalnym ostatnim fatalnym występie przeciwko Amerykanom nikt nie spodziewał się, że nasza drużyna będzie w stanie przeciwstawić się Australijczykom. Tym bardziej, że Irlandczycy przegrali wszystkie cztery towarzyskie mecze przed mistrzostwami. Wszyscy obawiali się, że słaba forma naszej drużyny może się utrzymać dłużej i nie będziemy mieli czego szukać na mistrzostwach. Ale przełamaliśmy się i to w najważniejszym grupowym meczu.

Już od początku mewczu widać było, że nie będzie to pojedynek z dużą ilością przyłożeń, że zespóły skupią się na obronie, a większość punktów będzie zdobyta kopnięciami czy to z karnych, czy z gry. Choć wegług prognoz to Australia miała być drużyną atakującą, a Irlandczycy mięli się bronić to na boisku wcale nie było widać tak wielkiej różnicy klas. Akcje przenosiły się z jednego końca boiska na drugi, drużyny próbowały przyłożyć piłkę w strefie przeciwnika, ale obydwa zespoły spisywały się dość dobrze w obronie i dzięki temu pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 6-6, po dwóch punktujących kopnięciach dla każdej z drużyn. Trzeba też zaznaczyć, że kopacze na tych mistrzostwach mają wiele problemów z nowymi piłkami. Kopacze, którzy zwykle mają około 70% trafionych punktów z gry tytaj grają na 40-50%, co jest bardzo niskim wynikiem. Wszyscy zawodnicy wiedzą, że piłki nie są zbyt im 'przyjazne’, ale nie mogą tego głośno wyrazić, zabrania tego regulamin. Pewnie dopiero po mistrzostwach się dowiemy, co myślą zawodnicy o piłce, którą grają teraz.

Niespodziewanie w drugiej połowie to tylko irlandzka drużyna zdobywała punkty. Kolejne trzy kopniećia i na tablicy widniał wynik 15-6. Bezpieczna różnica. Nawet ostatni zryw Australijczyków na 4 minuty przed końcem nie pomógłby, gdyby zawodnik zdobył 5 punktów z przyłożenia, a kopacz jeszcze by podwyższył. Wciąż byłoby dwa pynkty przewagi i zaledwie kilka minut do końca meczy. Ale Irlandczycy nie dość, że ładnie zagrali w obronie nie dopuszczając do przyłożenia to jeszcze przejęli piłkę i Tommy Bowe popędził z nią w kierunku strefy australijskiej. Po przebiegnięciu prawie całej długości boiska, bardzo zmęczony, został dopadnięty przez trzech zawodników z Australii. Było to dwa metry przed linią przyłożenia i na jedną minutę przed końcem meczu. Niespodzianka stała się faktem. Irlandia pokonała Australię i ma dużą szansęna pierwsze miejsce w grupie i grę przeciwko słabszemu zespołowi w pierwszej rundzie pucharowej mistrzostw.

C’mon Ireland…